Dużo już pisaliśmy ile radości i uśmiechu na twarzy sprawiają nam dziewczynki.
Ile przede wszystkim jest siły i mocy w tych chudziutkich ciałkach. Ile radości, uśmiechu pojawia się każdego dnia na ich twarzy choć zdajemy sobie sprawę, że choroba w ostatnim czasie poszła mocno do przodu, co sprawia im zapewne ból. Są rzeczy, na które nie mamy wpływu. I tym właśnie jest postępujący charakter choroby dziewczynek. Ale nikt nie odbierze nam jednego – marzenia, że na ich słodkich buźkach będzie ciągle gościć uśmiech.
Nie spełniają się marzenia? Fakt! Marzenia się spełnia – codziennie powtarzamy po ukochanym „wujku dziewczynek”. Staramy się razem z rodziną, przyjaciółmi aby na twarzy dziewczynek stale gościł uśmiech. Aby pomimo, że są wyjątkowe za sprawą swojej choroby, wiodły zwyczajne życie. Z pokorą przyjmujemy informacje naszej Pani Doktor odnośnie stanu zdrowia dziewczynek. Nie załamujemy się, ale ze zdwojona siłą bierzemy garściami życie.
A siłę czerpiemy przede wszystkim z ludzi, którzy choć czasem nawet nie zdają sobie z tego sprawy dają nam kopa do działania o jeszcze większe dążenie do spełniania marzeń.
To nasza rodzina, nasi przyjaciele, ciocie i wujkowie dziewczynek – osoby, które poznaliśmy dzięki Zarażamy Radością, a które stały się częścią naszego życia.
A jeśli o marzenia chodzi to mamy marzeniem zawsze było zabrać nas na Mazury, pokazanie nam jachtu Dziadka Stefana i wspólne moczenie nóg w jeziorze. W tym roku chyba nadszedł czas spełnienia tego marzenia. W tej chwili zbieramy siły, ale głęboko wierzymy, że się uda.
Zośka i Antośka na Mazurach to byłby czad …
_